INDOCHINY
Po powrocie z Indochin same pozytywy; program niesamowity zostal urozmaicony poza programowymi atrakcjami : gra w ping-ponga, wiazanie zębów, jedzenie glonow, golenie kotow, przeszukiwanie wszystkich “ale najpierw sie wyspie”, 10 lao-kubelkow, “ogolnie mecace” przymiarki garniturow, gonitwa za swinia na motorze w Ankor-Wat. Aparat moze zostac ukradziony, pamiec moze sie skonczyc ale wspomnienia pozostaja. Indii i Nepalu juz sie nie moge doczekac (chyba, ze Remote Control wpisal mnie juz na czarna liste) Pozdrawiam wszystkich, Lao wielkie dzieki i genko-genko. “Glon” vel A.Mekongowska